Opuszczone cmentarzysko.

Kotro

Ok, fajne spotkanie rodzinne. Ale nie będę się tym przejmował.
- Po co do nich dołączyłem? On nie został złapany ani zgładzony. Chcę się nauczyć podobnego fachu i go potajemnie zgładzić. Później może opuszczę Wieczne Potępienie, ale może ich jeszcze polubię...- Powiedziałem spokojnym i szczerym głosem.

Shyanne

Patrzyłam na małą kręcąc z niedowierzaniem głową. Zanim zdążyłam coś powiedzieć ta wybiegła. Była taka słodka! Nie mogłam na nią krzyczeć. Odwróciłam się znów w stronę Kotra.
-Może jeszcze o tym nie wiesz i nie myślisz w taki sposób, ale gdy już zasmakujesz w tej zemście to staniesz się taki jak oni, zły. Myślisz, że ta zemsta Cię zaspokoi? Odpowiedź jest prosta - nie. Już nie będzie odwrotu, uwierz mi. Z tego co wiem Wieczne Potępienie nie mają jeszcze przywódcy, dlatego możesz bez żadnych konsekwencji odejść. Później nie będziesz miał takiej możliwości. Ale zostawmy ten temat, to przecież Twoje życie, Twoja decyzja. Zrobisz to, co będziesz uważał za słuszne, okej? - powiedziałam bardzo spokojnie, ale i stanowczo.
-Może się przejdziemy? To miejsce nie jest zbyt przyjemne... - dodałam za chwilę. Tak się zagadaliśmy, że nawet nie zauważyłam jak zleciała cała noc.

Kotro

- Masz rację.... Nie myślałem nigdy tak. Ale jest jeszcze jeden problem: Który klan wybrać. A gdzie chcesz iść?- Zapytałem bez namyślenia. Miło mi się z nią spędzało czas. Klan... Jeszcze mam czas na wybór.
(Nie mam weny)

Shyanne

-Masz do wyboru trzy klany. Możesz zostać też samotnikiem. Nie podejmuj pochopnych decyzji, zastanów się dłużej. Mgliste otchłanie cechują się raczej obojętnością, dzikie serca i wieczne potępienie są nastawione przeciwko sobie. Życzę Ci podjęcia dobrej decyzji. - odpowiedziałam z delikatnym, miłym uśmiechem. Machałam miarowo ogonem i przekrzywiłam lekko łeb.
-No nie wiem. Znasz jakieś ładne miejsca? - zapytałam za chwilę. Jakoś żadne ciekawe miejsce nie przychodziło mi do głowy.

Kotro

- Raczej nie... Mało miejsc odwiedzałem przez całe moje życie. Zawsze siedziałem w zaułku i myślałem nad swoim życiem... Może do Jagodowego Lasu?
Zastanawiałem się nad klanem. Chyba już wybrałem... Tak, Dzikie Serca do mnie pasują. I mi odpowiadają.

Shyanne

-To całkiem niezły pomysł. Uwielbiam jagody. - powiedziałam po krótkim namyśle. Na początku myślałam o górach, ale chyba byłam zbyt zmęczona, żeby iść na jakąś długą wyprawę. Westchnęłam lekko.
-Prowadź! - dodałam po chwili.

Kotro

Kiwnąłem z zadowoleniem głową. Lekko westchnąłem.
- No to chodź.- Powiedziałem, po czym zacząłem iść ku wyjściu. Miałem z lekka dosyć tego miejsca. Po chwili już mnie tu nie było.

Shyanne

Wybiegłam za nim rzucając grobowi małej dziewczynki ostatnie spojrzenie.

zt.